Bezpieczeństwo osobiste a popkultura

Bezpieczeństwo osobiste a popkultura

2020-01-23 | Blog

Od jakiegoś czasu nałogowo oglądam serial Wataha na HBO. Dlaczego akurat ten? Fascynujące bieszczadzkie krajobrazy i ludzie, wykonujący pracę moich marzeń. Oni po prostu chodzą po Bieszczadach i jeszcze ktoś im za to płaci. Mimo mojego zachwytu wieloma aspektami Watahy, nie mogę pozbyć się uczucia irytacji za każdym razem, gdy widzę zachowania bohaterów, absolutnie sprzeczne z podstawowymi zasadami bezpieczeństwa osobistego i zdrowego rozsądku. Żeby nie być gołosłowną – w jednym z odcinków Pani Prokurator, przechadzając się po bieszczadzkiej wsi, zachodzi do domu jednego z byłych strażników granicznych, aby wypytać go o niepokojące rzeczy, które dzieją się w okolicy. Pan otwiera jej drzwi w fartuchu zaplamionym krwią i uzbrojony w dwa noże. I zaprasza Panią Prokurator do środka. I uwaga….ona tam wchodzi! Na dodatek, rozmawiając z panem z nożem, niedwuznacznie insynuuje, że on może być w tę sprawę zamieszany. Takich sytuacji jest w serialu sporo. Nie tylko w tym. Chyba w większości dzieł, wyświetlanych na małym bądź dużym ekranie, mamy do czynienia ze strasznym zakłamywaniem rzeczywistości. Negocjatorzy policyjni i negocjatorki policyjne, konfrontujący się w słownych utarczkach lub flirtujący ze sprawcami, trzymającymi na muszce kilka tuzinów zakładników (Dom z papieru, Netflix), negocjator stający na tej samej krawędzi dachu co potencjalny samobójca (Listy do M.), czy negocjator, działający w pojedynkę i wchodzący do siedziby banku, w którym uzbrojony sprawca przetrzymuje zakładników. Pan negocjator daje sprawcy ultimatum, odwraca się tyłem do uzbrojonego człowieka i jak gdyby nigdy nic – wychodzi. Oglądając takie rzeczy, zawsze zastanawiam się – po co? Przecież scenariusz filmu, który nie jest horrorem (tam, wiadomo, trzeba zejść do ciemnej piwnicy, przejść o północy przez cmentarz etc.) nie musi być kompletnie oderwany od zdroworozsądkowych i obowiązujących (np. z powodu procedur) zachowań w sytuacjach kryzysowych. Nie zaszkodziłoby to zapewne scenariuszowi, a mogłoby być sposobem na utrwalanie bezpiecznych zachowań czy sposobów radzenia sobie w sytuacji kryzysowej. Mogłoby pogłębiać wiedzę społeczeństwa o sposobie działania policji i o tym, jak należy się zachować w czasie policyjnej interwencji. Takich rzeczy można uczyć mimochodem w filmach, które są chętnie oglądane.